czwartek, 15 stycznia 2015

Rozdział 5.

Perspektywa Dziewczyny...

Obudziłam się bardzo zdezorientowana.
Wielki ból przeszywał całe moje ciało.
Czułam się bardzo dziwnie
W mojej pamięci latały jakieś dziwne "karteczki" z urywkami wydarzeń ostatnich dni, miałam mętlik w głowie, nie pamiętam NIC...Całkowita pustka.
Rozejrzałam się po nowocześnie urządzonym pomieszczeniu.
Obudziłam się na pięknie zdobionym kline o krwistej barwie. 
Złota nić pięknie podkreślała nasyconą barwę koloru.
Chwila.. Wróć... Czemu zwracam uwagi na takie bzdury. Przecież nigdy nie byłam w stanie dostrzec piękna w prostych przedmiotach.
Zerwałam się z miejsca jak oparzona.
Zauważyłam że przy wejściu stał jakiś blondyn. Znałam go już skądś ale nie mogłam sobie przypomnieć...
-Witaj, jestem Niall- Spojrzał, niepewnie wyciągając dłoń w geście powitania.
Jak dla mnie było to zbyt formalne dlatego przyciągnęłam go do uścisku. Mój gest musiał go zaskoczyć po dopiero po kilku sekundach owinął swoje ręce wokół mojej talii.
-Mam na imię Lucy.
-Piękne.-powiedział ukazując swój nieskazitelny uśmiech (który oczywiście odwzajemniłam).
Mój entuzjazm lekko przygasł gdy przypomniałam sobie o zaistniałej sytuacji.
-Co się stało? Jak się tu znalazłam? Dla..
-Spokojnie- powiedział przerywając mi w środku zdania.- Choć.-byłam niepewna czy mogę za nim iść (przecież nawet go nie znam). Widząc moje niezdecydowanie wziął mnie ostrożnie za rękę pilnując by jego ruchy mnie nie wystraszyły.
 Oprowadził mnie po całym domu(cały czas trzymając mnie za rękę). Nie chciałam się do tego przyznawać ale było mi przyjemnie.

                                        Gdy trzymał mnie za rękę czułam się nieziemsko.
                                  Wydawało mi się że trzymając mnie za rękę miał pewność, 
                                                       że nikt mu mnie nie zabierze.
                                   Wydawało mi się że nie chciał mnie stracić, chciał żebym
                                                                 była cały czas z nim.
            Jego uścisk jest bardzo opiekuńczy, dużym palcem głaskał nasadę mojej dłoni.
                 (oczywiście nie mam nic przeciwko żeby trzymał mnie w taki sposób)

- Chciałbym Ci kogoś przedstawić.-Powiedział odwracając się do mnie przodem. Do pokoju weszło czterech chłopaków. Wszyscy nieziemsko przystojni. Pierwsze co zrobili to uśmiechając się zerknęli na nasze splecione palce.
- To Harry, Louis, Liam i Zayn-  Wymieniał imię każdego z chłopaków a oni podnosząc rękę machali do mnie.- Chłopaki to jest Lucy- Wskazał na mnie. Pomachałam im zawstydzona i spojrzałam w dół (chciałam żeby włosy spadły ma moją twarz zasłaniając moje rumieńce). Niall lekko pokręcił głową myśląc chyba że tego nie zauważę. Ale zauważyłam. Chłopcy tylko skinęli i wyszli żegnając się ze mną.- Porozmawiajmy.- usiadł na sofie klepiąc miejsce obok siebie. Usiadłam przodem do niego po turecku. -Odpowiem ci na te wszystkie pytania które mi zadałaś.- Nad czym się się zastanawiał.- Yymm... Jak pewnie pamiętasz byłaś z Harrym w psychiatryku. To co się zdarzyło, to jak ochroniarz cię zaatakował. Pamiętasz co wtedy powiedział?
- Tak. Mówił coś o wampirach i wilkołakach, coś że mnie przemieni, ale nie wierzyłam w ani jedno jego słowo. Potem już nie pamiętam . Tylko nieziemski ból.- Szepnęłam
- Och... On cię przemienił.-Szepnął prawie niesłyszalnie.
- Co proszę?- Też szeptałam.
- On cię przemienił ymm.. w ... wampira.
- O czym ty do mnie mówisz. Nie wierze ci.
- Proszę cię, posłuchaj mnie-  Powiedział z wyrzutem.- Wiem że możesz być tym wszystkim wystraszona i zagubiona, ja też jestem taki, chłopcy... oni też. - Cały czas trzymał moją dłoń. Zataczał rozmaite kształty na mojej skórze.
Patrzałam na niego zaszokowana. W głowie ciągle słyszałam jego słowa "Jesteś wampirem, przemienił cię".
Dotknął wolną dłonią mojego policzka. Mimo że była lodowata to czułam w niej ciepło i troskę.
-Nie bój się. Pomożemy Ci. Nauczymy cię panować nad głodem, nauczymy cię wszystkiego co sami już umiemy.
-Ochh...- Wymruczałam zagubiona.
- Boisz się?
- Czym wy... to znaczy, my- powiedziałam niepewnie- się żywimy?- powiedziałam, nie odpowiadając na jego pytanie.
-Krwią.-powiedział niepewnie- Nasza rodzina nie zabija ludzi, żywimy się krwią zwierząt. Chcemy być jak najbardziej ludzcy. Jak najbardziej cywilizowani.
-Mam nadzieję że nie śpicie w trumnach.- powiedziałam próbując rozładować napięcie.
-Nie.-zaśmiał się- Wampiry nie śpią.
-Nigdy?
-Nigdy. Nie potrzebujemy odpoczynku ani snu .-uśmiechnął się.
-Czy wy chodzicie chodzicie w miejsca publiczne?
-Gdy dorośniemy do tego stopnia by być w stanie kontrolować i nie zabijać każdego kto obok nas przejdzie. Chodzimy do szkoły, pracy. Jak już mówiłem, chcemy być jak najbardziej ludzcy.
-Rozumiem.
-Zrobimy tak, jutro pójdziemy na polowanie, dobrze?-uśmiechnął się
-Dobrze.
-Chcesz zobaczyć swój pokój?
-Mam pokój?-zapytałam zdziwiona
-Tak, będziesz tutaj mieszkała.-Pobiegł w wampirzym stylu po schodach a ja zaraz za nim. Otworzył drzwi i ujrzałam wielkie pomieszczenie. Dominowały tam szare kolory które wspaniale współgrały z brudnym fioletem. Wielka śnieżno biała toaletka wypełniona rozmaitymi cieniami, tuszami, szminkami i innymi bzdurami stała pod ścianą z wielkim oknem. Cała prawa strona była zapełniona książkami (było ich więcej niż w miejskiej bibliotece). Natomiast pod ścianą naprzeciw stała wielka wieża z odtwarzaczem MP3 i CD. Moją uwagę przykuły dwie pary drzwi. Podeszłam do jednych z nich i otworzyłam. Zaparło mi dech w piersiach. Była to garderoba. Podłoga pokryta czerwonym dywanem który świetnie pasował do pozłacanych półek ( oczywiście zapełnionymi po brzegi ciuchami).
Wyszłam z garderoby i otwierając kolejne drzwi nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam.
Piękny widok lasów iglastych. Wyszłam w głąb balkonu, oparłam się o bajkową poręcz i podziwiałam krajobrazy.
-To wszystko jest moje?- zapytałam odwracając się do Niall'a
-Wszyściutko.- Uśmiechnął się czarująco. Nie mogłam się oprzeć i rzuciłam się na niego ze śmiechem. Staliśmy przytuleni jakieś 7 min.
-Dziękuję- powiedziałam się odrywając się od niego.
-Dla ciebie wszystko, jesteś teraz częścią naszej rodziny.-odparł z entuzjazmem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz