środa, 14 stycznia 2015

Rozdział 3.

Wykończona rozszyfrowywaniem "zagadki" (Oczywiście bez rezultatów), odpłynęłam w obiecia Morfeusza.
          Ściany do mnie mówią- krzyknął jakiś pacjent (oczywiście budząc mnie tym).
-Tak, no bo ja przecież kocham być budzona wrzaskami pacjentów którym coś się pomieszało.-Wymamrotałam
-Świetny początek dnia.-powiedziałam do siebie
                            
                             Kurde, co się ze mną dzieje?
                             Czyżbym już tak postradała zmysły że mówię do siebie?
                             A może jednak słusznie się tu znalazłam...


Dźwięk kluczyków wyrwał mnie z głębokiego zamyślenia.
Podszedł do mnie i zakuł mnie w kajdanki.
Zarówno ręce jak i nogi były zakute w kajdany dzięki którym mogłam zrobić tylko mały krok.
Wyszliśmy z mojego tak zwanego pokoju udając się do jadalni.
Wiesz co było najzabawniejsze? Nie traktowali mnie tak jak normalnego pacjenta, traktowali mnie jak jakieś śmiertelne zagrożenie dla otoczenia.
 Tylko ja byłam zakuta w kajdanki, wszyscy pacjenta byli wolni.
Jedynym wyjątkiem byłam ja, jak zwykle z resztą.Chwilka, chwilka...
zauważyłam chłopaka...to był ten brunet, także był zakuty, ale kajdanki zanjdowały się tylko na jego nogach.
Świetnie, kolejny niezrównoważony świr który trafił do psychiatryka.- znowu powiedziałam do siebie.
Ktoś rzucił mi plastikowy talerzyk przed nos, tą osobą okazał się być ochroniarz.
Od razu gdy posiłek(jeśli można to tak nazwać) znalazł się przede mną do moich nozdrzy dostała się
cuchnąca woń ciepłej mazi. Odruchowo odsunęłam pożywienie próbując powstrzymując odruch wymiotny.
-Chce wrócić do celi-Pożaliłam się ochroniarzowi.
-Wstawaj -warknął -Wstawaj, powiedziałem-Zawarczał jeszcze raz.Wstałam lekko tracąc równowagę, popchnął mnie w kierunku wyjście. Nikt nie zwrócił uwagi na brutalne zachowanie tego człowieka wobec mnie, najwyraźniej to tutaj
normalne.
Zamiast prowadzić mnie do celi prowadził mnie w przeciwną stronę.-Gdzie idziemy?-Zapytałam
-Zamknij się i idź-powiedział
-Gdzie idziemy?!?!-krzyknęłam wściekła, spiorunował mnie wzrokiem po czym wepchnął mnie do jakiegoś pomieszczenia.
Wyglądało trochę jak studio taneczne, sala miała okrągły kształt a cała powierzchnia ścian była pokryta lustrami.
Zostałam popchnięta na ziemie. Zaczął mnie całować po szyi.
Krzyczałam i szarpałam się.
-Co ty chcesz mi zrobić?!- wykrzyknęłam.
Spojrzał na mnie spod łba.
-Wierzysz w istoty z nadprzyrodzonymi zdolnościami? W wampiry, wilkołaki?
-Nie, jesteś jakiś psychicznie chory?! Powinniśmy się chyba zamienić strojami!
-I tu się mylisz. Gdybyś wierzyła to bardziej byś uważała i może nie było by cię tutaj teraz w takiej sytuacji.
-Jakiej sytuacji, cholera?! Co ty chcesz mi zrobić, psycholu?!
-Zamienię cię w jedną z nas.
-Kim jesteś?! Jaką jedną z nas?!
- Zamienię cię w zimną istotę, bez serca. Niebywale szybką i sprytna oraz żądną krwi postać.Będziesz żyła wiecznie, nikt cie nie pokona będziesz niezniszczalna. Na zawsze.
 Błyskawicznym tempem klękną nade mną. Jednym zwinnym ruchem odchylił mi głowę i wgryzł się w moją szyję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz