Poczułam jakby ktoś odgryzał mi po kawałku skórę szyi.
Od krzyczenia niemiłosiernie bolało mnie gardło.
Zaczął rozmazywać mi się obraz a jedyne co zobaczyłam to brunet biegnący w naszą stronę.
Perspektywa Harry'ego...
Gdy wszedłem do pomieszczenia zobaczyłem straszny widok. Ochroniarz
zamieniał tą śliczną blondynkę w jedną z nas. Podbiegłem do nich,
oderwałem tego sukinsyna od jej szyi.
Walnąłem to kilka razy w twarz i oderwałem mu głowę. Przypomniało mi się o dziewczynie która nadal przechodzi przemianę.
Podbiegłem do niej. Krzyczała i rzucała się na wszystkie strony.
Kopnąłem w ścianę tym samym ją rozwalając. (Niekiedy ta siła wampira się przydaje)
Perspektywa Dziewczyny...
Ledwo kontaktowałam.
Czułam tylko jak ktoś mnie podnosi.
Latałam.
Latałam w niebiosach.
-Ejj, nie zamykaj oczu. Patrz na mnie. Słyszysz?
I w jednym momencie wszystko zniknęło. Ból zaczął się nasilać A ja wyłam z bólu.
To było straszne. Czułam jak moja skóra się pali.
-Bolii...- pożaliłam się
-Wiem, wiem kochanie.
-Chce spać.-zapłakałam.
Tak dobrze słyszałaś płakałam.
Ten proces który odbywał sie w moim organizmie..
Jakby moje ciało było polem bitwy.
Tak, to dobre kreślenie.
Dobro ze złem prowadziło wojnę na polu bitwy.
-Nie możesz iść spać, rozumiesz? Musisz zostać tu zemną! Słyszysz?!
-Nie drzyj się!
Nie odzywał się już.
Pojękiwałam czasami z bólu. Nie wiedziałam co się działo, ale to było
straszne. Nie wierzyłam ani trochę w to co powiedział ten psychopata.
Miałam wrażenie że to był po prostu zły sen, ale ból był za bardzo
realny bym mogła tak sądzić.
-Ałłł... Ach...Aaaaaa...- zawyłam gdy ból się nasilił
-Shhh...Spokojnie, pomyśl o czymś przyjemnym. Nie myśli o bólu.
Perspektywa Harry'ego...
Było mi jej tak żal.
Wiem jak się czuje bo sama to przechodziłem.
Popłakiwała cicho w moje ramie.
Byliśmy już blisko mojego domu.
-Louis cię opatrzy i pomoże ci się mniej boleśnie przemienić.- wymamrotałem, bardziej do siebie niż do niej.
15 minut późnij...
Wbiegłem do domu, kładąc ją delikatnie na ławie.Chłopcy spojrzeli na mnie zdezorientowani.
-Zabierzcie stąd Zayn'a.-powiedziałem szybko-Louis!-
zawołałem gdy chłopcy wyprowadzili (a raczej wyszarpali) Zayn'a.
Błyskawicznie pojawił się obok mnie.Spojrzał na dziewczynę wokół której
zebrała się już kałuża krwi.
-Louis zrób coś, ugryziono ją, Cierpi.-powiedziałem załamany.
-Spokojnie, Harry.-Pocieszał mnie Starszy brat.Zaczął ją oglądać
spojrzał na mnie niepewnie zanim powiedział...- Straciła dużo krwi,
bardzo dużo. Prawie cała trucizna wypłynęła z organizmu razem z krwią .
-Co?!
-Cierpi tak z powodu wykrwawiania się a nie w wyniku przemiany. Jeśli
chcesz żeby przeżyła musisz ją ugryźć i wprowadzić jad do organizmu.
-Ale ja nie mogę. Nie jestem w stanie się powstrzymać. Jeśli zacznę nie skończę i ją zabiję-Niall może to zrobić.
Gdy wypowiedziałem jego imię pojawił się u mojego boku.
-Zrobisz to?-zapytał Louis
-Jeśli to uratuje jej życie. , to tak.
-Wiesz co robić- Najstarszy poklepał mnie zachęcająco po plecach.
Perspektywa Niall'a
Spojrzałem na dziewczynę. Była piękna. Strasznie się męczyła.
Pochyliłem się nad nią i delikatnie przechyliłem jej głowę na bok odsłaniając jej szyję.
Powąchałem ja, pachniała tak pięknie, tak... oryginalnie.
Bez marnowania czasu (bo jeszcze straciłbym kontrolę).
Ugryzłem ją.
Wiła się z bólu.
To było straszę.
Przezywała prawdziwe męczarnie.
Gdy się od niej oderwałem spojrzałem na jej twarz która wyrażała tylko ból.
To dopiero początek przemiany...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz